Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Subject: Tonsillektomia - wycinanie migdałków dzień po dnu

2011-10-06 21:20:15
Bart668 [del] to All
Witam serdecznie, miał ktoś może w przeszlości wycinane migdałki? Ja dzisiaj rano miałem zabieg. Długo się zastanawiałem nad przeprowadzeniem go, a najbardziej brakowało mi opisu szczegółowego w Internecie dzień po dniu, jak bardzo boli, co można jeść i pić, czy można mówić, śpiewać etc. Ten temat zakładam, by pisać codziennie, co i jak, odpowiedzieć na ewentualne pytania, jeśli ktoś z Was będzie chciał czegoś się dowiedzieć na ten temat.

wstęp:

Na anginy chorowałem od kiedy miałem bodajże 9 lat. Wtedy wszystko się zaczęło, teraz mam 18 i w ciągu ostatnich kilku lat anginy wracały mi dosłownie co 3-4 miesiące. Ostatnie kilka razy robił się ropień i puchło mi całe gardło, miałem wąski otwór między migdałkami, przez który mogłem oddychać. Próbowałem zapisać się z tym do dwóch szpitali publicznych, jednak najzwyczajniej w świecie mnie tam olali, także skierowałem się do prywatnego i póki co jestem zadowolony.


dzień 1

O 7:00 byłem już w szpitalu, z pół godziny później podali mi taką ogłupiającą tabletkę, dzięki której w ogóle nie przejmowałem się zabiegiem, a raczej się z niego śmiałem. :)
Kilka minut po 8:00 wzięli mnie na salę operacyjną i podali narkozę, by móc przeprowadzić zabieg. Około 10:40 się obudziłem w łóżku szpitalnym, już bez migdałków (właściwie to ze "szczątkami" migdałków - lekarz zostawił po zdrowym kawałku z każdej strony, gdyż te pełnią jeszcze jakąś funkcję, całą zainfekowaną tkankę usunął). O ile dobrze pamiętam, miałem podłączoną kroplówkę i pulsomierz na palcu. Do wyjścia ze szpitala, które nastąpiło o godzinie 16:00, co jakiś czas przychodziły do mnie pielęgniarki, mierzyły ciśnienie, zmieniały kroplówkę, przynosiły wodę i lody, ja w tym czasie z nudów mogłem spać, oglądać telewizję, czy też robić cokolwiek ze swoim telefonem.
Uprzedzano mnie, że będzie bardzo boleć. Z lewej strony boli mnie dużo bardziej niż z prawej, a z lewym migdałkiem nigdy nie miałem tak dużych problemów, jak z prawym. Szczerze mówiąc to z prawej strony nawet nie czuję bólu. Może to kwestia tego, że jestem wciąż na lekach przeciwbólowych (w szpitalu podawanych dożylnie, teraz 2 panadole łyknąłem), ale gardło boli dużo mniej niż przy moich najostrzejszych anginach. Także ból jest całkowicie do zniesienia.
Mogę mówić. Co prawda staram się tego unikać, bo trochę boli przy tym gardło, ale nie jest to uniemożliwione. No, tylko trochę niewyraźnie.
Dodaję: należy też podkreślić, że nie miałem migdałków wycinanych klasycznym sposobem, tj. skalpelem, a jakąś specjalną sondą, dzięki której jest zmniejszone krwawienie i można wyciąć tylko ich część, a nie całe.


dzień 2

Niestety nic nowego. Obudziłem się około 6 rano i musiałem wziąć leki przeciwbólowe, bo w przeciwnym razie bym z powrotem nie zasnął. Nie odczuwam żadnej ulgi w stosunku do dnia poprzedniego, dziury po migdałach jak bolały, tak bolą. Łykam po dwa Panadole co 6 godzin, do tego antybiotyk jakiś i lek osłonowy. Żywię się jogurtami i lodami, piję tylko chłodne napoje i nie mogę kąpać się w gorącej wodzie, żeby nie rozszerzyły się naczynia krwionośne, co zwiększyłoby ryzyko krwawienia.
Teraz zauważyłem, że wczoraj zapomniałem wspomnieć o jednym - dzięki wycięciu migdałków mogę brać większe oddechy, zarówno nosem, jak i ustami. Wcześniej zajmowały one za dużo miejsca w gardle i częściowo blokowały przepływ powietrza.


dzień 3

Póki co, nic się nie zmienia. Antybiotyk, leki przeciwbólowe co parę godzin, piję dużo wody, jem lody, czasem wypiję jakiś jogurt. I dzisiaj pozwoliłem sobie na pierogi z serem, trochę sosu spaghetti i utartego żółtego sera. Da się zjeść. Wiadomo - boli, ale, póki nie zawiera za dużo soli, nie jest pikantne, ciepłe ani szorstkie, jest ok. Mogę mówić, ale to również nie jest przyjemne, więc lepiej wydawać wszystkie dźwięki przez nos, a gardłu dać odpocząć.


dzień 4 i 5

Najbardziej bolesne dni jak do tej pory. Ból promieniuje aż na uszy. Łączę 4 i 5 w jeden wpis, bo tak naprawdę nic nowego się nie dzieje i niczym się nie różnią. Poprawy nie widać...


dzień 6

Jest lepiej niż wczoraj, mówię już całkiem wyraźnie, chociaż wciąż cicho i dość wysokim głosem. Oczywiście można mówić niższym, ale jest trochę mniej wygodnie, sam nie wiem, dlaczego. Mimo że boli trochę mniej, bez painkillerów bym nie wytrzymał. I do jedzenia kanapek też nie wracam jak na razie, głównie jogurty, sama szynka, może jutro na śniadanie płatki z zimnym mlekiem zjem, to miałoby sens :)


dzień 7

Zdecydowanie najgorszy dzień do tej pory. Wczoraj nie było tak źle, dzisiaj boli bardziej niż przez ostatni tydzień. Znowu mówienie sprawia wielki ból, już paracetamol nawet nie działa, zdecydowałem się wziąć Tramadol w bezpiecznej ilości i czekam na efekt. Jeszcze nie doświadczyłem żadnego odpadania strupów, ale nawet bez tego uczucie w gardle jest bardzo, bardzo nieprzyjemne. Może to dlatego, że już siódmy dzień z rzędu mnie boli, nie wiem. Nie mogę się doczekać, kiedy to się wreszcie zagoi. Jutro ostatni antybiotyk i kontrola u lekarza, czy wszystko przebiega zgodnie z planem. Mimo cierpień, jestem zadowolony z decyzji o pozbyciu się migdałków, sam lekarz po operacji jeszcze raz mi oznajmił, że były stale zainfekowane. Lepiej to przeboleć, niż co parę miesięcy zażywać antybiotyki i nie móc nawet otworzyć ust...


dzień 8

Trochę lepiej niż wczoraj. Mimo to, ból można nazwać nieznośnym. Przez chwilę mogę coś mówić, potem zaczynają boleć wszystkie możliwe mięśnie dolnej części twarzy. Bardzo denerwujące. I szczególnie radzę po tonsillektomii dobrze się wysypiać. Dzisiaj ziewałem już kilkadziesiąt razy, z każdym ziewnięciem czując okropny ból w gardle, którego w dodatku nie da się powstrzymać. Dalej po obu stronach gardła mam taki biały nalot pooperacyjny, ale w najbliższych dniach powinien zejść. Jeśli chodzi o jedzenie i picie - nie polecam niczego kwaśnego ani słonego. Prawie cały czas piję wodę, bo przynajmniej mam pewność, że mnie nie podrażni (np. od Nestea trochę piecze).


dzień 9 i 10

Nie zdążyłem napisać wczoraj, więc podwójny wpis. Dnia dziewiątego słabiutko, wciąż naprawdę bolało, jak zawsze leki przeciwbólowe nie pomagają w stu procentach, można powiedzieć, że to samo co 7 i 8. Z kolei dzisiaj rano (dnia 10) obudziłem się rano i naprawdę czułem poprawę. Ciągle boli, ciągle nie mówię tak, jak przed operacją, ciągle biorę painkillery, ale boli zauważalnie mniej. Spojrzałem też w gardło przed lustrem i białego nalotu po obu stronach gardła zdecydowanie ubyło. To dobry znak, ból teraz jest podobnie silny co w przypadku zwykłego bólu gardła, jaki czasem towarzyszy przy przeziębieniu. No, w najbliższych dniach powinno już być dobrze. Dzisiaj zjadłem normalny obiad bez żadnych problemów, ale napoje gazowane niestety wciąż drażnią gardło. Najgorsze mam za sobą i powinno być już coraz lepiej :)


dzień 11

Krótko i zwięźle, bo nie ma nad czym się rozpisywać. Dzień podobny do wczorajszego, ból nie jest już mocny, można spokojnie jeść, co się chce (chociaż wszystko trzeba dobrze przeżuwać, bo podrażnia, gdy chce się połknąć twarde/szorstkie rzeczy), mówienie jest już znośne, tylko ziewanie wciąż nieprzyjemne no i musiałem łyknąć paracetamol, ale już jedna tabletka wystarczy, nie potrzeba więcej. Gazowane napoje ciągle jednak odpadają.
Przy myciu zębów czasem jeszcze trochę krwi poleci, ale to już w małych ilościach i nie trzeba być aż tak ostrożnym, jak jeszcze parę dni temu :)


dzień 12

Jak zawsze, ziewanie i wszelkie rozwieranie tylnej części jamy ustnej boli. Dzisiaj jednak dałem radę bez leków przeciwbólowych, co oznacza, że jest już nieźle, a mówię prawie normalnie, może za parę dni przetestuję, jak ze śpiewaniem :)


dzień 14

Jest dobrze, normalnie mówię, jem, przy myciu zębów czasem poleci krew, ale nie na tyle dużo, żeby się tym przejmować. Jeśli chodzi o wspomniany śpiew, którym też się zajmuję, to - dla zorientowanych w temacie - rejestr głowowy bywa wciąż bolesny, reszta dokładnie jak przed operacją, tylko jakby więcej miejsca w gardle mam, co daje wyłącznie pozytywny efekt jeśli chodzi o oddech. No tak, powoli można kończyć cały ten pamiętnik. Pewnie jeszcze za parę dni potwierdzę, czy na pewno wszystko jest ok.
(edited)
2011-10-06 21:31:47
O 7:00 byłem już w szpitalu, z pół godziny później podali mi taką ogłupiającą tabletkę, dzięki której w ogóle nie przejmowałem się zabiegiem, a raczej się z niego śmiałem. :)

mozesz się dowiedzieć, co to za tabletka? :D
2011-10-06 21:39:07
Kusiło mnie, żeby spytać, ale nie chciałem na narkomana wyjść :D

Tak naprawdę to dostałem połowę jakiejś niebieskiej tabletki i łyk wody, do jej popicia. Żadnych efektów, poza tym, że po prostu było trochę śmieszniej / luźniej, nie miałem ^^

Pielęgniarka mówiła, że jak jakiś facet z dzieckiem przyszedł młodym i mały dostał tabletkę, to widział jakieś słonie na ścianach. Ojciec ponoć też mówił, że chce to dostać :p
2011-10-06 21:40:24
Kurde, naprawdę chciałbym wiedzieć, co to jest :P
2011-10-06 21:46:00
bardzo mozliwe, ze dostał dormy (dormicum) - taki zamulacz
bo nie sadzę, zeby dawali mu opiaty syntetyczne, za male nasilenie bolu


(edited)
2011-10-06 21:47:33
da sie to dostac w aptece? :P czy tylko szpitale, wiadomo, na recepte

efekt nasenny po dwoch minutach ;o
2011-10-06 21:48:39
Też dostałem niebieską tabletkę przy probie wycinania migdałków. U mnie efekt był nieco inny, po 5 minutach zacząłem się ze wszystkiego cieszyć i trochę mi się "skośnie" chodziło. Efekt całkiem przyjemny :)
2011-10-06 21:50:22
To chyba potocznie nazywają 'głupim jasiem". Różne wersje są w Internecie, też gdzieś znalazłem, że to się nazywa "relanium", ale szczerze mówiąc nie wiem. Senności nie odczuwałem, tylko było tak swobodniej. :)

A no i był taki jakby obraz z delfinem na ścianie i jak się go wlączyło to był efekt falowania wody (przez świecące pod spodem ruchome światełka) i był zapętlony, trwający około 2 sekundy, dźwięk pluskania wody. To dopiero wkręcające było :D
2011-10-06 21:50:34
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fentanyl czyli tzw. Głupi Jaś ;D To dostaliście zapewne.
2011-10-06 21:52:15
Relanium to raczej coś innego, dostałem to jak miałem nieprzyjemny zjazd po złym znieczuleniu :/
(edited)
2011-10-06 21:52:35
oddam nerkę za taką tabletkę :P

2011-10-06 21:56:21
O, znalazlem ten obrazek, o którym mówiłem:

Na ścianie było dokładnie to, tylko woda się ruszała i były "pluski", chociaż brzmiały dość nienaturalnie :D
2011-10-06 21:57:12
chyba mlody jestes, ze takie pytania zadajesz:)

to juz leki psychotropowe. ale jak polecisz na oddział i udasz kolkę to wtedy na pewno dostaniesz cos lepszego i to za darmo :)
2011-10-06 22:00:27
Zapewne gadasz bzdury :)
albo zartujesz, ale jesli to byl zart to kiepski

fentanyl to syntetyczny opiat, duzo mocniejszy od heroiny i jest dawany praktycznie tylko ludziom chorujacym na raka (przewaznie plastry o dlugim uwalnianiu)

wlasciwie najmocniejsza subst jaka się teraz stosuje w polsce, moze jeszcze petydyna...

(edited)
2011-10-06 22:03:46
Hmy, można spytać kim jesteś? Bo z tego co widziałem sporo się interesujesz matematyką i chemią ;>
2011-10-06 22:06:58
po prostu nie miałem styczności, więc pytam, przydałoby mi się coś takiego, coś co poprawi nastrój, ale nie spieprzy od razu organizmu i nie uzależni