Subpage under development, new version coming soon!
Subject: Kibice
nikt jednak nie trafil do szpitala,
bus byl zesrany a nie pijany
bus byl zesrany a nie pijany
to jest pewne info, że hiszpanie bez sprzętu? jak tak, to na prawde frajerstwem jest sracić flagii
Skopcony [del] to
NS
Marcin Meller w "Newsweeku" ostro o kibolach: hołota, bydło
Najlepszy przykład, dlaczego PiS powinno wziąć władzę, to kibole. Sprawa jest prosta. Każdy, kto wracał do domu autobusem, tramwajem czy pociągiem terroryzowany przez barbarzyńskie hordy, każdy, kto tulił na ulicy dzieci przerażony szalejącą hołotą pod klubowymi sztandarami, wie, o czym mówię. Ale że ci szerokokarczyści panowie nienawidzą Tuska ze swoich powodów, to dla pisowskiej opozycji stali się szlachetnym sojusznikiem - pisze w felietonie w "Newsweeku" Marcin Meller.
Bardzo cenię czarne poczucie humoru, więc uwielbiam czytać w prawicowych mediach liryczne opowieści o tym, że kibole to nie żadni kibole, broń Boże bandyci, to patriotyczna młodzież zatroskana przyszłością kraju, która przeprowadza staruszki przez jezdnie, robi zbiórki na domy dziecka, sprząta trawniki i nie zaśnie, póki nie odwiedzi 45 grobów żołnierzy wyklętych.
Swoją drogą to mistrzostwo świata ten pomysł ulicznej bandyterki, żeby się podłączyć pod tragiczny los żołnierzy przegranej po wojnie Polski. Mało co mnie tak zmroziło, jak napotkana wieczorem na warszawskiej ulicy wataha pijanych karków, miotających k****mi na prawo i lewo, ale wszyscy w koszulkach podziemnej Polski Walczącej. I wiedzą, że są de facto bezkarni, bo każdy ich cios wymierzony jakiemuś leszczowi zaraz będzie broniony, tłumaczony, relatywizowany przez polityków i publicystów prawicy. Bo dali w mordę za Polskę. Za Ojczyznę, panie.
W stanie wojennym miałem w podstawówce partyjnego dyrektora. W trakcie którejś z solidarnościowych demonstracji zaplątał się nie tam, gdzie trzeba i dostał straszny łomot od zomowców. Krzyczał, że należy do partii, że kocha Jaruzelskiego i popiera stan wojenny, ale prymitywy w hełmach i za tarczami miały to w głębokim poważaniu. I ja wam, drodzy publicyści i politycy prawicy, życzę tego samego: żebyście kiedyś przypadkiem dostali się pod buty i pięści waszych patriotycznych sojuszników. Inaczej zaśpiewacie. A zresztą, pewnie to wiecie. Nie wierzę, że widząc to bydło w akcji na mieście, tłumaczycie dzieciom, że to spadkobiercy powstańców warszawskich. Nie. Ale tak nienawidzicie Ryżego, tak tęsknicie do władzy, że wam się w głowach i sercach miesza.
Jednak jeżeli PiS dojdzie do władzy, to coś z tym będzie musiało zrobić. Bo jak jest dziś? Premier z ministrami znowu zapowiadają, że się zajmą problemem, ale wiemy już doskonale, że jak pięćset razy wcześniej w wielu innych dziedzinach – jeśli zapowiadają, to zapowiadają. A nawet jakby się wzięli do roboty, to zaraz opozycja – a zwłaszcza jej media – zawyje, że gnębią patriotów. Bo dzisiaj dla nich każdy otumaniony sterydami kark to reinkarnacja rotmistrza Pileckiego. A jak już kibolstwo przegnie karczemnie, napadając na przykład na dzieci, to wtedy od razu prawicowe fora huczą, że to prowokacja rządu. Swoją drogą, bardzo zabawna i pouczająca była reakcja patriotów na transparent kiboli Lecha: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem". Prawicowi publicyści bagatelizowali, że to taka głupotka, a ich wyznawcy podzielili się po równo: 1. Dobrze chłopaki napisały! 2. Prowokacja służb Ryżego!
A ja dziękuję litewskim piłkarzom pod wodzą skądinąd polskiego trenera za upokorzenie poznańskich debili i wywalenie z rozgrywek.
Jednak kiedy opozycja dojdzie do władzy, to będzie miała dwa warianty do wyboru. Po pierwsze, zrobić z bandytów rządowe formacje paramilitarne, w co jednak nie wierzę. Po drugie, spacyfikować ich, bo prędzej czy później staną się niebezpieczni dla nowej władzy i – jak, być może naiwnie, wierzę – dzisiejsza opozycja, a przyszła władza również wolałaby mieć względny spokój na ulicach.
Cały felieton w poniedziałkowym "Newsweeku".
co to za osiol pisal to szok...ehhh
Kibic - zwierze , fani chuligani , krew na butach Lechi Gdansk!!! jebac pikoli
Najlepszy przykład, dlaczego PiS powinno wziąć władzę, to kibole. Sprawa jest prosta. Każdy, kto wracał do domu autobusem, tramwajem czy pociągiem terroryzowany przez barbarzyńskie hordy, każdy, kto tulił na ulicy dzieci przerażony szalejącą hołotą pod klubowymi sztandarami, wie, o czym mówię. Ale że ci szerokokarczyści panowie nienawidzą Tuska ze swoich powodów, to dla pisowskiej opozycji stali się szlachetnym sojusznikiem - pisze w felietonie w "Newsweeku" Marcin Meller.
Bardzo cenię czarne poczucie humoru, więc uwielbiam czytać w prawicowych mediach liryczne opowieści o tym, że kibole to nie żadni kibole, broń Boże bandyci, to patriotyczna młodzież zatroskana przyszłością kraju, która przeprowadza staruszki przez jezdnie, robi zbiórki na domy dziecka, sprząta trawniki i nie zaśnie, póki nie odwiedzi 45 grobów żołnierzy wyklętych.
Swoją drogą to mistrzostwo świata ten pomysł ulicznej bandyterki, żeby się podłączyć pod tragiczny los żołnierzy przegranej po wojnie Polski. Mało co mnie tak zmroziło, jak napotkana wieczorem na warszawskiej ulicy wataha pijanych karków, miotających k****mi na prawo i lewo, ale wszyscy w koszulkach podziemnej Polski Walczącej. I wiedzą, że są de facto bezkarni, bo każdy ich cios wymierzony jakiemuś leszczowi zaraz będzie broniony, tłumaczony, relatywizowany przez polityków i publicystów prawicy. Bo dali w mordę za Polskę. Za Ojczyznę, panie.
W stanie wojennym miałem w podstawówce partyjnego dyrektora. W trakcie którejś z solidarnościowych demonstracji zaplątał się nie tam, gdzie trzeba i dostał straszny łomot od zomowców. Krzyczał, że należy do partii, że kocha Jaruzelskiego i popiera stan wojenny, ale prymitywy w hełmach i za tarczami miały to w głębokim poważaniu. I ja wam, drodzy publicyści i politycy prawicy, życzę tego samego: żebyście kiedyś przypadkiem dostali się pod buty i pięści waszych patriotycznych sojuszników. Inaczej zaśpiewacie. A zresztą, pewnie to wiecie. Nie wierzę, że widząc to bydło w akcji na mieście, tłumaczycie dzieciom, że to spadkobiercy powstańców warszawskich. Nie. Ale tak nienawidzicie Ryżego, tak tęsknicie do władzy, że wam się w głowach i sercach miesza.
Jednak jeżeli PiS dojdzie do władzy, to coś z tym będzie musiało zrobić. Bo jak jest dziś? Premier z ministrami znowu zapowiadają, że się zajmą problemem, ale wiemy już doskonale, że jak pięćset razy wcześniej w wielu innych dziedzinach – jeśli zapowiadają, to zapowiadają. A nawet jakby się wzięli do roboty, to zaraz opozycja – a zwłaszcza jej media – zawyje, że gnębią patriotów. Bo dzisiaj dla nich każdy otumaniony sterydami kark to reinkarnacja rotmistrza Pileckiego. A jak już kibolstwo przegnie karczemnie, napadając na przykład na dzieci, to wtedy od razu prawicowe fora huczą, że to prowokacja rządu. Swoją drogą, bardzo zabawna i pouczająca była reakcja patriotów na transparent kiboli Lecha: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem". Prawicowi publicyści bagatelizowali, że to taka głupotka, a ich wyznawcy podzielili się po równo: 1. Dobrze chłopaki napisały! 2. Prowokacja służb Ryżego!
A ja dziękuję litewskim piłkarzom pod wodzą skądinąd polskiego trenera za upokorzenie poznańskich debili i wywalenie z rozgrywek.
Jednak kiedy opozycja dojdzie do władzy, to będzie miała dwa warianty do wyboru. Po pierwsze, zrobić z bandytów rządowe formacje paramilitarne, w co jednak nie wierzę. Po drugie, spacyfikować ich, bo prędzej czy później staną się niebezpieczni dla nowej władzy i – jak, być może naiwnie, wierzę – dzisiejsza opozycja, a przyszła władza również wolałaby mieć względny spokój na ulicach.
Cały felieton w poniedziałkowym "Newsweeku".
co to za osiol pisal to szok...ehhh
Kibic - zwierze , fani chuligani , krew na butach Lechi Gdansk!!! jebac pikoli
uwielbiam Mellera, tak jak lubiłem jego ojca, jednego z niewielu sensownych ludzi w rządzie PIS (już zawczasu - w rządach PO też wielu takich nie ma/nie było)
Bardzo cenię czarne poczucie humoru, więc uwielbiam czytać w prawicowych mediach liryczne opowieści o tym, że kibole to nie żadni kibole, broń Boże bandyci, to patriotyczna młodzież zatroskana przyszłością kraju, która przeprowadza staruszki przez jezdnie, robi zbiórki na domy dziecka, sprząta trawniki i nie zaśnie, póki nie odwiedzi 45 grobów żołnierzy wyklętych.
tu już trafił w 100%
Bo dzisiaj dla nich każdy otumaniony sterydami kark to reinkarnacja rotmistrza Pileckiego.
tylko pewnie większość z nich nie wie, kto to był...
Bardzo cenię czarne poczucie humoru, więc uwielbiam czytać w prawicowych mediach liryczne opowieści o tym, że kibole to nie żadni kibole, broń Boże bandyci, to patriotyczna młodzież zatroskana przyszłością kraju, która przeprowadza staruszki przez jezdnie, robi zbiórki na domy dziecka, sprząta trawniki i nie zaśnie, póki nie odwiedzi 45 grobów żołnierzy wyklętych.
tu już trafił w 100%
Bo dzisiaj dla nich każdy otumaniony sterydami kark to reinkarnacja rotmistrza Pileckiego.
tylko pewnie większość z nich nie wie, kto to był...
ja też, ale paździerz przeprowadzał sondaż i wie lepiej kto ma jaką wiedzę
a meller, żyd, wnuk komucha, to czego po nim się spodziewać
(edited)
a meller, żyd, wnuk komucha, to czego po nim się spodziewać
(edited)
media w polsce juz dawno przestały być rzetelne, wiekszosc to zwykłe brukowce, które piszą to co im władza każe
szkoda, że co niektórzy dalej im wierzą..
szkoda, że co niektórzy dalej im wierzą..
The_Ripper do Skopcony
Warszawska policja to najgorsza spośród wszystkich jakie miałem okazję spotkać
to malo widziales :)
Kaczor też potomek komucha i co? Za to Komor potomek powstańca i to nie byle jakiego - tylko to wiele chyba nie ma do znaczenia?
chociaż nie - gdzieś na sokkerze ktoś wrzucał link do artykułu, ze Komorowski to tak naprawdę nie Komorowski tylko jakiś żyd, a jego potomkowie żydzi weszli w kapcie Komorowskich i ich zastąpili (prawdziwych zjedli czy co??)
chociaż nie - gdzieś na sokkerze ktoś wrzucał link do artykułu, ze Komorowski to tak naprawdę nie Komorowski tylko jakiś żyd, a jego potomkowie żydzi weszli w kapcie Komorowskich i ich zastąpili (prawdziwych zjedli czy co??)
FC Sewilla – Śląsk 4-1, IV runda eliminacji do Ligi Europy
Bardzo gorący i ekstremalny, a nie sielankowy, jak się niektórym marzyło, był nasz wyjazd do Hiszpanii, ale zacznijmy od początku.
Przygotowania
Gdy większość z nas wracała z wyjazdu do Brugii, trwało losowanie 4 rundy eliminacji Ligi Europy. Los skojarzył Śląsk z drużyną oddaloną od Wrocławia o 3000 km. Nastroje wśród wrocławskiej braci nie do końca były wesołe z tego względu, że jest tam bardzo daleko, koszta nie są niskie, a rywal piłkarsko bardzo okazały. Przecież kilka lat temu ci Hiszpanie zdobywali dwa razy pod rząd Puchar UEFA.
Na to spotkanie dostaliśmy 850 biletów w cenie 30 euro. Wejściówki schodziły jak krew z nosa, w sobotę na liczniku było około 60, na szczęście w ostatecznym rezultacie skończyło się na liczbie 150.
Jazda
Ile osób, tyle pomysłów na podróż. Nie udało się zebrać całego autokaru, co spowodowało jego odwołanie. Duża część wybrała się na ten wyjazd samolotem z różnych zakątków Europy, były też busy i samochody, a jedna osoba, „D”, wybrała się na ten wyjazd stopem. Za co dla chłopaka słowa uznania.
Dla przemieszczających się transportem kołowym mordercza, męcząca trasa wiodła przez malownicze zakątki Francji i Hiszpanii. Grupa jednego z busów zrobiła sobie przerwę w Barcelonie na zwiedzania i kąpiel w morzu, po czym ruszyła w dalszą podróż.
Wejście
Ekipa jednego z busów podjechała pod stadion miejscowych szukając sektor gości. Nie spodobali się Hiszpańskiej milicji i zostali przeszukani bardzo dokładnie. W furze zarekwirowano 2 race w tym jeden niewypał, śrubokręty i scyzoryk dodany do wypożyczonego busa oraz dwie butelki whisky. Psy stwierdziły, że te produkty stwarzają zagrożenie i ekipa została powinięta. Sęk w tym, że żadna z osób nie próbowała żadnej z tych rzeczy wnosić na stadion.
Relacja jednego z załogantów:
„Przy okazji przeszukania na ulicy byliśmy bardzo obserwowani przez grupki miejscowych, którzy uwieczniali sobie nasze zdjęcia na telefonach. Później jeden samochód nawet ruszył za busem w podróż, aż pod komendę, do której nas eskortowano. Łącznie zatrzymano 17 osób przed meczem, i trzymano nas około 3 godziny spisując nas, i zabierając bilety. Staraliśmy się nawiązać kontakt z ambasadą, nawet udało się porozmawiać z konsulem, ale nie do końca się za nami wstawił, a zostaliśmy zatrzymani bezpodstawnie. Grupę zatrzymanych przed meczem wypuszczono w 15 minucie meczu i wywieziono za rogatki miasta. Niestety stadion udało się tylko zobaczyć zza szyby.”
Tragedia
Wcześniej ekipa 7- osobowego busa (plus kierowca nie z klimatu) straciła 3 barwy. Początkowo informacja od samych zainteresowanych poszła taka, że barw było 4. Organizator nie bardzo mógł się doliczyć co ma i przypomnieć sobie, co zabierał. Na rzecz Hiszpanów poszły się j… flagi „Wielki Śląsk”, „Ave Silesia” i „Skokowa”.
Początkowo poszła informacja, że towarzystwo zostało napadnięte ze sprzętem. Stan „poszkodowanych” oraz informacje, jakie zostały zdobyte później (skąd – w części „mecz na trybunach”) wykluczają taką możliwość.
W najlepszym wypadku dla naszych „poszkodowanych” – Hiszpanie mieli w ręku to, co udało im się drapnąć w najbliższej okolicy.
Jaki był stan osób zainteresowanych? Jeden lekko obity, jeden z poplamionymi krwią spodenkami. Najprawdopodobniej krew z otartej ręki. Oraz ślad buta na koszulce kierowcy, czyli kolesia „nie z klimatu”. Kilka godzin po zdarzeniu sińców nie było widać
Grupę z tego busa zawinięto na dołek. Jednak jest zdjęcie, na którym widać, że „coś się z nimi działo”.
Mecz na trybunach
Naoczny świadek zajścia twierdzi, że po rozpoczęciu II połowy meczu Polacy zaczęli rzucać butelkami. Najpierw miało ich uspokajać kilku policjantów, kiedy jednak jeden z nich dostał butelką w głowę, wezwano posiłki i rozpoczęła się bójka. Rozmówca PR poinformował, że policja biła tych, którzy zawinili ale też tych, którzy byli blisko.
Świadek średnio niewiarygodny, bo zadyma miała miejsce w pierwszej połowie meczu.
Prawda jest taka, że psiarnia zachowywała się jak banda kretynów. W zasadzie chcieli dyktować, kto gdzie ma stać, ile może zrobić kroków w którą stronę. To musiało spowodować napięcia i je spowodowało.
Psy napadły fanów Śląska, lano pałami gdzie popadło i kogo popadło. Jednemu z naszych kolegów cios pałką połamał rękę. Była jeszcze jedna złamana ręka, lecz to już zdarzenie bardziej humorystyczne. „R” tak się cieszył z gola dla Śląska, że spadł trzy rzędy niżej i połamał rękę, którą ledwie kilka dni wcześniej wyciągnął z gipsu.
Formalnie rannych zostało dwóch policjantów i trzech kibiców Śląska.
Inna wersja wydarzeń: „Pseudokibice uderzyli butelką policjanta. Kiedy rzucającego chciano wyprosić ze stadionu, w jego obronie stanęli koledzy i rozpoczęła się bójka. Pięciu policjantów i trzech kibiców zostało rannych.
Jak powiedziała sekretarz ambasady RP w Madrycie Agata Utnicka, w wyniku wydarzeń na stadionie zatrzymano pięciu polskich kibiców, z których żaden nie wyraził zgody na informowanie ambasady o zatrzymaniu.
Tymczasem na trybunie gospodarzy pojawił się pewien fan Śląska, który na co dzień żyje w Andaluzji. Gdy się dowiedział, co się stało z flagami postanowił wejść na sektor gospodarzy i poczekać, aż barwy WKS-u zostaną wyciągnięte. I wówczas… Twierdzi, że miał tak ustawione w głowie, że nie liczył się z konsekwencjami. Jednak flag Śląska na sektorze nie było.
Porozmawiał w miejscowymi i z tych rozmów jednoznacznie wynikało, że do zabrania flag doszło bez sprzętu. Słysząc wersję i sprzęcie i ostrej walce stwierdził, że „jesteśmy kłamcami”.
Mecz na boisku
To większość Czytelników Fana widziała. Żal wyniku, bo na tak wysoką porażkę Śląsk najzwyczajniej nie zasłużył. Widać było, że nawet rezerwowy skład Sewilli ma większą „kulturę gry”, ale postawa piłkarzy z Wrocławia udowodniła, że nawet z najlepszymi można powalczyć.
Niestety, po czerwonej kartce i osłabieniu zespołu gra się posypała. Rezultat 1-4 jest jak na teki obraz meczu bardzo wysokim wymiarem kary, wynik nie odzwierciedla tego, co było na boisku.
Powroty
Pięciu Polaków spędziło noc na komisariacie i następnego dnia złożyły zeznania. Postawiono im zarzut zakłócania porządku publicznego i czynnej napaści na funkcjonariuszy. Dyżurny milicjant w Sewilii, stwierdził, cała piątka zatrzymanych Polaków złożyła zeznania i o godzinie 17.00 przeszła pod nadzór sądu. Tam zostali ponownie przesłuchani i wypuszczeni na wolność. Sędzia wydał też zgodę na ich powrót do Polski.
Ostatecznie dzień po meczu wyruszyli w drogę powrotną.
Ilu nas było?
Na sektorze zameldowało się ponad 120 osób, a do tego 30 z różnych powodów zostały pod sektorem. Wspierało nas 13 osób z Wisły. Na sektorze zawisły 2 flagi „Oława” (ściągnięta w czasie zamieszek) i „Szlachta z Trójkąta”.
Podsumowując był to bardzo, bardzo smutny wyjazd, bo niecodziennie traci się trzy flagi, i to takie, które zaliczały prawie każdy wyjazd od dłuższego czasu. Co do flagi Skokowa, nie wiozła jej osoba za nią odpowiedzialna, ani nikt a grupy.
Redakcja
* Po internecie krąży magiczna liczba 18 osób. Poszkodowanych, pobitych, pociętych… Skąd się wzięła?
Ano stąd, że tuż przed padnięciem serwera mieliśmy informacje o tym, że jeden bus ma kłopoty. Kłopoty polegały na tym, że miejscowa psiarnia zatrzymała ów bus w samej Sewilli. Nie był to „wesoły bus” z flagami, lecz inny. Ktoś z pojazdu skontaktował się z redaktorem Fana prosząc o telefon do ambasady lub konsulatu. Kilka minut później baba z konsulatu stwierdziła, że sprawą się zajmować nie będzie, bo ma je serdecznie gdzieś. No, brzmiało to inaczej, dyplomatyczniej, ale taki był sens odpowiedzi.
Zamieściliśmy lakoniczną informację o tym fakcie na naszych łamach, pięć minut później serwer nie wytrzymał obciążenia.
Źródło: fanslask.fuckpc.com
Bardzo gorący i ekstremalny, a nie sielankowy, jak się niektórym marzyło, był nasz wyjazd do Hiszpanii, ale zacznijmy od początku.
Przygotowania
Gdy większość z nas wracała z wyjazdu do Brugii, trwało losowanie 4 rundy eliminacji Ligi Europy. Los skojarzył Śląsk z drużyną oddaloną od Wrocławia o 3000 km. Nastroje wśród wrocławskiej braci nie do końca były wesołe z tego względu, że jest tam bardzo daleko, koszta nie są niskie, a rywal piłkarsko bardzo okazały. Przecież kilka lat temu ci Hiszpanie zdobywali dwa razy pod rząd Puchar UEFA.
Na to spotkanie dostaliśmy 850 biletów w cenie 30 euro. Wejściówki schodziły jak krew z nosa, w sobotę na liczniku było około 60, na szczęście w ostatecznym rezultacie skończyło się na liczbie 150.
Jazda
Ile osób, tyle pomysłów na podróż. Nie udało się zebrać całego autokaru, co spowodowało jego odwołanie. Duża część wybrała się na ten wyjazd samolotem z różnych zakątków Europy, były też busy i samochody, a jedna osoba, „D”, wybrała się na ten wyjazd stopem. Za co dla chłopaka słowa uznania.
Dla przemieszczających się transportem kołowym mordercza, męcząca trasa wiodła przez malownicze zakątki Francji i Hiszpanii. Grupa jednego z busów zrobiła sobie przerwę w Barcelonie na zwiedzania i kąpiel w morzu, po czym ruszyła w dalszą podróż.
Wejście
Ekipa jednego z busów podjechała pod stadion miejscowych szukając sektor gości. Nie spodobali się Hiszpańskiej milicji i zostali przeszukani bardzo dokładnie. W furze zarekwirowano 2 race w tym jeden niewypał, śrubokręty i scyzoryk dodany do wypożyczonego busa oraz dwie butelki whisky. Psy stwierdziły, że te produkty stwarzają zagrożenie i ekipa została powinięta. Sęk w tym, że żadna z osób nie próbowała żadnej z tych rzeczy wnosić na stadion.
Relacja jednego z załogantów:
„Przy okazji przeszukania na ulicy byliśmy bardzo obserwowani przez grupki miejscowych, którzy uwieczniali sobie nasze zdjęcia na telefonach. Później jeden samochód nawet ruszył za busem w podróż, aż pod komendę, do której nas eskortowano. Łącznie zatrzymano 17 osób przed meczem, i trzymano nas około 3 godziny spisując nas, i zabierając bilety. Staraliśmy się nawiązać kontakt z ambasadą, nawet udało się porozmawiać z konsulem, ale nie do końca się za nami wstawił, a zostaliśmy zatrzymani bezpodstawnie. Grupę zatrzymanych przed meczem wypuszczono w 15 minucie meczu i wywieziono za rogatki miasta. Niestety stadion udało się tylko zobaczyć zza szyby.”
Tragedia
Wcześniej ekipa 7- osobowego busa (plus kierowca nie z klimatu) straciła 3 barwy. Początkowo informacja od samych zainteresowanych poszła taka, że barw było 4. Organizator nie bardzo mógł się doliczyć co ma i przypomnieć sobie, co zabierał. Na rzecz Hiszpanów poszły się j… flagi „Wielki Śląsk”, „Ave Silesia” i „Skokowa”.
Początkowo poszła informacja, że towarzystwo zostało napadnięte ze sprzętem. Stan „poszkodowanych” oraz informacje, jakie zostały zdobyte później (skąd – w części „mecz na trybunach”) wykluczają taką możliwość.
W najlepszym wypadku dla naszych „poszkodowanych” – Hiszpanie mieli w ręku to, co udało im się drapnąć w najbliższej okolicy.
Jaki był stan osób zainteresowanych? Jeden lekko obity, jeden z poplamionymi krwią spodenkami. Najprawdopodobniej krew z otartej ręki. Oraz ślad buta na koszulce kierowcy, czyli kolesia „nie z klimatu”. Kilka godzin po zdarzeniu sińców nie było widać
Grupę z tego busa zawinięto na dołek. Jednak jest zdjęcie, na którym widać, że „coś się z nimi działo”.
Mecz na trybunach
Naoczny świadek zajścia twierdzi, że po rozpoczęciu II połowy meczu Polacy zaczęli rzucać butelkami. Najpierw miało ich uspokajać kilku policjantów, kiedy jednak jeden z nich dostał butelką w głowę, wezwano posiłki i rozpoczęła się bójka. Rozmówca PR poinformował, że policja biła tych, którzy zawinili ale też tych, którzy byli blisko.
Świadek średnio niewiarygodny, bo zadyma miała miejsce w pierwszej połowie meczu.
Prawda jest taka, że psiarnia zachowywała się jak banda kretynów. W zasadzie chcieli dyktować, kto gdzie ma stać, ile może zrobić kroków w którą stronę. To musiało spowodować napięcia i je spowodowało.
Psy napadły fanów Śląska, lano pałami gdzie popadło i kogo popadło. Jednemu z naszych kolegów cios pałką połamał rękę. Była jeszcze jedna złamana ręka, lecz to już zdarzenie bardziej humorystyczne. „R” tak się cieszył z gola dla Śląska, że spadł trzy rzędy niżej i połamał rękę, którą ledwie kilka dni wcześniej wyciągnął z gipsu.
Formalnie rannych zostało dwóch policjantów i trzech kibiców Śląska.
Inna wersja wydarzeń: „Pseudokibice uderzyli butelką policjanta. Kiedy rzucającego chciano wyprosić ze stadionu, w jego obronie stanęli koledzy i rozpoczęła się bójka. Pięciu policjantów i trzech kibiców zostało rannych.
Jak powiedziała sekretarz ambasady RP w Madrycie Agata Utnicka, w wyniku wydarzeń na stadionie zatrzymano pięciu polskich kibiców, z których żaden nie wyraził zgody na informowanie ambasady o zatrzymaniu.
Tymczasem na trybunie gospodarzy pojawił się pewien fan Śląska, który na co dzień żyje w Andaluzji. Gdy się dowiedział, co się stało z flagami postanowił wejść na sektor gospodarzy i poczekać, aż barwy WKS-u zostaną wyciągnięte. I wówczas… Twierdzi, że miał tak ustawione w głowie, że nie liczył się z konsekwencjami. Jednak flag Śląska na sektorze nie było.
Porozmawiał w miejscowymi i z tych rozmów jednoznacznie wynikało, że do zabrania flag doszło bez sprzętu. Słysząc wersję i sprzęcie i ostrej walce stwierdził, że „jesteśmy kłamcami”.
Mecz na boisku
To większość Czytelników Fana widziała. Żal wyniku, bo na tak wysoką porażkę Śląsk najzwyczajniej nie zasłużył. Widać było, że nawet rezerwowy skład Sewilli ma większą „kulturę gry”, ale postawa piłkarzy z Wrocławia udowodniła, że nawet z najlepszymi można powalczyć.
Niestety, po czerwonej kartce i osłabieniu zespołu gra się posypała. Rezultat 1-4 jest jak na teki obraz meczu bardzo wysokim wymiarem kary, wynik nie odzwierciedla tego, co było na boisku.
Powroty
Pięciu Polaków spędziło noc na komisariacie i następnego dnia złożyły zeznania. Postawiono im zarzut zakłócania porządku publicznego i czynnej napaści na funkcjonariuszy. Dyżurny milicjant w Sewilii, stwierdził, cała piątka zatrzymanych Polaków złożyła zeznania i o godzinie 17.00 przeszła pod nadzór sądu. Tam zostali ponownie przesłuchani i wypuszczeni na wolność. Sędzia wydał też zgodę na ich powrót do Polski.
Ostatecznie dzień po meczu wyruszyli w drogę powrotną.
Ilu nas było?
Na sektorze zameldowało się ponad 120 osób, a do tego 30 z różnych powodów zostały pod sektorem. Wspierało nas 13 osób z Wisły. Na sektorze zawisły 2 flagi „Oława” (ściągnięta w czasie zamieszek) i „Szlachta z Trójkąta”.
Podsumowując był to bardzo, bardzo smutny wyjazd, bo niecodziennie traci się trzy flagi, i to takie, które zaliczały prawie każdy wyjazd od dłuższego czasu. Co do flagi Skokowa, nie wiozła jej osoba za nią odpowiedzialna, ani nikt a grupy.
Redakcja
* Po internecie krąży magiczna liczba 18 osób. Poszkodowanych, pobitych, pociętych… Skąd się wzięła?
Ano stąd, że tuż przed padnięciem serwera mieliśmy informacje o tym, że jeden bus ma kłopoty. Kłopoty polegały na tym, że miejscowa psiarnia zatrzymała ów bus w samej Sewilli. Nie był to „wesoły bus” z flagami, lecz inny. Ktoś z pojazdu skontaktował się z redaktorem Fana prosząc o telefon do ambasady lub konsulatu. Kilka minut później baba z konsulatu stwierdziła, że sprawą się zajmować nie będzie, bo ma je serdecznie gdzieś. No, brzmiało to inaczej, dyplomatyczniej, ale taki był sens odpowiedzi.
Zamieściliśmy lakoniczną informację o tym fakcie na naszych łamach, pięć minut później serwer nie wytrzymał obciążenia.
Źródło: fanslask.fuckpc.com
loquezmk [del] to
NS
http://www.weszlo.com/news/16122-Polityczno-dziennikarska_halastra_Gardze_wami
wytykanie komuś dziadka czy ojca obchodzi - Mellera krytykuj za to co mówi/pisze - a nie za to że jest żydem i miał komunistę w rodzinie
ok więc krytykuje, ten potomek żydokomuny #cenzura głupoty w tym tekście
(edited)
(edited)
(edited)
(edited)