Subpage under development, new version coming soon!
Subject: Religie
Dla mnie 'obrońcy krzyża' i jihad to praktycznie to samo ;-p - religijne odchyły. :] które usprawiedliwia "wiara" = religia/instytucje kościołów.
fanatyczne / radykalne - jak kto woli - skrajne poglądy w których praktycznie zawsze emocje biorą górę nad rozumem. Nie ma możliwości na kompromis, są skrajne absoluty które prowadzą jedynie do konfliktów i rękoczynów.
"coś jest prawdą albo nią nie jest, w coś się wierzy albo nie wierzy, krótka piłka."
-no tak, tylko jak w coś się wierzy to się to zakłada, a prawdę da się zweryfikować, wiary nie.
Prawdy się nie zakłada, tylko ją odkrywa najczęsciej eksperymentem i można ją ponownie zweryfikować.
"co masz na myśli pisząc, że religie mają za zadanie 'rozprzestrzeniać swoje radykalne poglądy'?" - mam na myśli to że mają za zadanie rozprzestrzeniać swoje wersje bajek, które nie są ze sobą kompatybilne, a trzeba! w nie wierzyć absolutnie = na śmierć i życie. (w przypadku 'arabów' również)
Prędzej czy pózniej to prowadzi do konfliktu, bo dwóch wiar (rozumianych jako prawdy absolutne) pogodzić się nie da.
No i jazda... najpierw 'my chrzecijanie' mordowaliśmy arabów żeby wbić im do głów naszą religie, a teraz mamy na odwrót...
(edited)
fanatyczne / radykalne - jak kto woli - skrajne poglądy w których praktycznie zawsze emocje biorą górę nad rozumem. Nie ma możliwości na kompromis, są skrajne absoluty które prowadzą jedynie do konfliktów i rękoczynów.
"coś jest prawdą albo nią nie jest, w coś się wierzy albo nie wierzy, krótka piłka."
-no tak, tylko jak w coś się wierzy to się to zakłada, a prawdę da się zweryfikować, wiary nie.
Prawdy się nie zakłada, tylko ją odkrywa najczęsciej eksperymentem i można ją ponownie zweryfikować.
"co masz na myśli pisząc, że religie mają za zadanie 'rozprzestrzeniać swoje radykalne poglądy'?" - mam na myśli to że mają za zadanie rozprzestrzeniać swoje wersje bajek, które nie są ze sobą kompatybilne, a trzeba! w nie wierzyć absolutnie = na śmierć i życie. (w przypadku 'arabów' również)
Prędzej czy pózniej to prowadzi do konfliktu, bo dwóch wiar (rozumianych jako prawdy absolutne) pogodzić się nie da.
No i jazda... najpierw 'my chrzecijanie' mordowaliśmy arabów żeby wbić im do głów naszą religie, a teraz mamy na odwrót...
(edited)
A w którym to miejscu na świecie i kiedy Chrześcijanie mordowali Arabów, by "wbijać im do głów naszą religię"? Możesz podać chociaż z pięć przykładów?
Co do mapki zaś, to jest ona generalnie do dupy, gdyż wskazuje tylko ogniska konfliktów, nie mówi natomiast nic o agresorach i obrońcach, co zdecydowanie wypacza jej "przekaz".
Co do mapki zaś, to jest ona generalnie do dupy, gdyż wskazuje tylko ogniska konfliktów, nie mówi natomiast nic o agresorach i obrońcach, co zdecydowanie wypacza jej "przekaz".
To Arabowie pierwsi zaczęli wojować z chrześcijanami.
to proszę podaj przykład(wraz z rokiem,wiekiem), kiedy pierwszy raz chrześcijanie 'mordowali' arabów?
Ktoś składał już akt apostazji? Chcę wyjść z tego skurwysyństwa zwanego Kościołem Katolickim i mam parę pytań.
Jak masz normalnego ksiedza, to o ile sie orientuje musisz do niego isc z 2 swiadkami ktorzy zaswiadcza, ze jestes nie wierzacy. Gorzej jak ksiadz nie bedzie chcial tego uznac, wtedy bedziesz musial wyjsc na droge sadowa. We Wloszech ostatnio koles wygral taka sprawe, teraz w Polsce sie chyba pierwsza toczy...
Przede wszystkim ja już w to nie wierzę, straciłem wewnętrzne przekonanie, czyli bycie w KK większego sensu już nie ma. Owszem mógłbym po prostu olać KK i przestać chodzić mając w de.. że figuruję w ich statach, ale w ciągu ostatnich 12-u miesięcy doszło do tylu rzeczy, które mnie przekonały, że nie chce mieć z tym skurwysyństwem nic do czynienia, nawet na papierze (to nie jest powód mojej niewiary, to jest powód żywszych działań w aspekcie wystąpienia).
Powody dla których zacząłem pogardzać KK:
- stosunek do mojego brata- byłego kleryka,
- poznanie środowiska najpierw poprzez brata (chodzenie do seminarium prawie w dzień w dzień), a później na wycieczce (5-o dniowej, która się skończyła wczoraj).
Mdli mnie w na widok tych skurwysynów i nie chce mieć już z tym nic wspólnego. Nie mówię, że wszyscy są źli, bo są też w jakimś małym % naprawdę wierzący księżą, i wierzący wierni, którzy przy okazji nie mają mentalności niewolniczej.
Jak chcecie to mogę Wam opowiedzieć co się wyrabia w seminarium (brat raczej może), i co się wydarzyło na wycieczce co mnie tak w tym czynie umocniło, abstrahując już od tego, że głównym powodem jest to, że przestałem wierzyć.
Powody dla których zacząłem pogardzać KK:
- stosunek do mojego brata- byłego kleryka,
- poznanie środowiska najpierw poprzez brata (chodzenie do seminarium prawie w dzień w dzień), a później na wycieczce (5-o dniowej, która się skończyła wczoraj).
Mdli mnie w na widok tych skurwysynów i nie chce mieć już z tym nic wspólnego. Nie mówię, że wszyscy są źli, bo są też w jakimś małym % naprawdę wierzący księżą, i wierzący wierni, którzy przy okazji nie mają mentalności niewolniczej.
Jak chcecie to mogę Wam opowiedzieć co się wyrabia w seminarium (brat raczej może), i co się wydarzyło na wycieczce co mnie tak w tym czynie umocniło, abstrahując już od tego, że głównym powodem jest to, że przestałem wierzyć.
I żałuję tylko, że przez tyle czasu skurwysynów broniłem i chodziłem tam jak jakiś dureń, ale trudno.
Co do seminarium i tego co się tam działo, to najlepiej jak oddam głos bratu, który lepiej wszystko opowie (jak będzie miał czas i chęci).
Ja ogólnie mogę powiedzieć, że do seminarium nie idą ludzie, którzy są wierzący, pogodni, dobrzy, tylko ludzie, którzy mają naprawdę poważne problemy (żadna nowość, ale jak się czlowiek z tym zetknie to dopiero otwiera to oczy).
Donosicielstwo, robienie sobie świństw, łamanie przepisów w samym seminarium, jeżdżenie na imprezy to standard, zarówno u kleryków jak i u ich przełożonych. Opisuję tutaj sytuację w seminarium kaliskim, w którym z tego co brat opowiadał jest 2-3 wierzących księży, a cała reszta poszła do seminariow i uzyskała święcenie z tych samych powodów, dla ktorych do seminarium poszli klerycy:
- problemy w domu (dochodzą kompleksy z tego wynikajace),
- beznadziejnie zdana matura (nie przyjmą na żadne inne porządne studia, a wiadomo, ze ks= kasa),
- głupota (ktoś tam idzie bo jest tak głupi, że nigdzie indziej się nie nadaje),
- zboczenia (kwestia ucieczki),
- problemy z dziewczynami.
I wiecie ja o tym wszyskim słyszałem, ale się z tym bezpośrednio nie zetknąłem, dopiero na wycieczce, zorganizowanej przez proboszcza na wsi, w której mieszkam (300 zł za 5 dni w Karpaczu to tyle co nic, a wyjechać można, i szczerze myślałem, że co z tego, ze jadą księża i klerycy- bedzie normalnie, no właśnie nie było, i już nigdy nie pojadę na wycieczkę kościelną, wolę dopłacić i pojechać na normalną, ew. sam sobie wyjechać).
1- dzień, wcześnie rano, przyjechaliśmy grupą 24o osobową (1 ksiadz z parafii, 23 swieckich (w tym mój brat- były kleryk)) do Krotoszyna po ich 24o osobową grupę (1 "ksiądz", 3 kleryków, 20 swieckich).
I pierwsze zaskoczenie, czarny z tamtejszej parafii podjeżdża samochodem za 160 pensji zwykłego czlowieka, a bagaże etc. niosą mu klerycy i ministranci :D, ale dobra.. idę do kościoła, msza odbywa się normalnie i jedziemy. Nic ciekawego się nie działo tego dnia jeszcze oprócz tego, ze księża zapomnieli o modlitwie przy obiadokolacji, no cóż jak ktoś nie ma tego w zwyczaju to się i zapomni.. :P
noc 1/2 dzień noce hałasy spowodowane przez dziewczynki z grupy krotoszyńskiej przebywającej u kleryków
2 dzień- olalem mszę bo po co mam iść skoro mam to w de.. i zetknąłem się po raz pierwszy z głupotą proboszcza, ze wsi w ktorej jestem, który wyskoczył na mnie z krzykiem, czemu nie byłem (choć mu już przed oświadczyłem, ze na msze chodzić nie będę), ja się zapytałem, a czemu on nie chodzi na spotkania KPP, milczał.
3 dzień- ponownie nie poszedłem na mszę, już nie było z tym problemów, zauwazyłem tylko, ze proboszcz dobiera się do dziewczyny mojego brata (nie od dziś), co jest normalne, skoro się w niej zauroczył, i ma poważne problemy z celibatem. "Ksiadz" z Krotoszyna nie miał problemow z trzymaniem kobiet za d.. na wycieczkach wiec nawet nie wspominam.
4 dzień- "the day" to co się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania, po wycieczce podpici ksiadz & klerycy udawali psy na korytarzu i latali za przedstawicielkami płci przeciwnej, nastepnie spiewali sprośne piosenki w pokoju. Później miałem bardzo nieprzyjemne spotkanie z tamtejszym proboszczem (kazał mi iść do mojego pokoju bez powodu drząc się na mnie i rzucając kurwami, na co mu zwróciłem uwagę mowiąc, żeby na mnie nie krzyczał i żeby nie przeklinał bo to grzech, był w lekkim szoku ale do mnie podleciał, stanął tak blisko mnie, że czuć był woń alkoholu i krzyczal, ze mi przypierdoli, na co ja nic nie powiedziałem tylko się uśmiechnąłem (zresztą liczyłem na to, by bym zadzownił po policje wtedy), odwrociłem się plecami i powiedziałem spokojnie, że ja już bardziej się nadaje na ksiedza niz on, przez co do mnie podleciał ponownie i znowu mi groził, ze mi przypierdoli, na co ja mu odparłem "trochę godności kapłańskiej" i znowu się odwróciłem, on coś tam jeszcze krzyczał, i wyszedł ksiadz z mojej wsi z pokoju, ja wchodząc już do pokoju (on tez wchodził do swojego, a raczej do pokoju "opiekunek") słyszałem tylko jak ten ksiadz z krotoszyna odgrażał się ksiedzu z mojej wsi, że naprawde potrafi przypierdolic xD (to wszystko mowil 36o letni facet(!!!!))).
Po tej calej scenie byłem bardzo wku..ny i postanowiłem wziąc i zając się praniem (nie musiałem, ale zawsze musze cos robic jak jestem wkuriwony) i kiedy prałem przyleciał do mnie ksiadz z mojej wsi i publicznie (było w pokoju pare osob, a ze bylismy w lazience to nasza rozmowa rozeszła sie do wszystkich pokoi wiec slyszalo nas kilakdziesiat osob w sumie i to dobrze...) zaczął ze mną dyskutować o mojej wierze, ośmieszył się na całej linii bo kiedy mu odpardłem, że nie wierzę bo nie mam już tego wew, przekonania i nie ma do czego wracać to zaczął sypać tytułami jakis dzieł katolickich, a kiedy mu odparłem ze chyba sobie kpi, to zaczęlo się wrzucanie na mnie "ad personam" czyli wyciaganie brudów z mojego życia. Zatkało mnie i bylem w szoku, na co ksiadz mówił tlyko "i co sie tak patrzysz", naprawde byłem w szoku, ale nie wszedłem w tę wymiane brudów (bo się nie będę zniżał do jego poziomu) i tylko mu podziękowalem za rozmowę, a miałbym co mu wypominać.*
5 dzień- powrót do domu, i chwala Panu, bo już bym tam nie wyrobił.
* wydymanie mojego brata, ktory rzucił studia hist., zeby iść do seminarium bo tam jest "wspaniale" i sa tam tacy sami ludzie jak mój brat (bardzo moralny i porządny człowiek, a klerycy z jego byłego kursu jak sami zdarzyliscie przeczytać bardziej lubowali sie w piciu i gananiu jako ziwerzeta za kobietami), przez co mój brat prawie w chorobę psychiczna nie popadł (5 miesiecy w tym syfie dało mu w kosc, to jest SEKTA po prostu). i zero skruchy z jego strony,
* problemy z celibatem (czyt. publiczne podrywanie etc dziewczyny mojego brata),
* rządanie $ od mojego brata za wycieczke mimo, ze obiecał, ze pojedzie za darmo,
* wykorzystywanie umiarkowanie upośledzonego chłopaka do prac na parafii (i to ciężkich).
(edited)
Ja ogólnie mogę powiedzieć, że do seminarium nie idą ludzie, którzy są wierzący, pogodni, dobrzy, tylko ludzie, którzy mają naprawdę poważne problemy (żadna nowość, ale jak się czlowiek z tym zetknie to dopiero otwiera to oczy).
Donosicielstwo, robienie sobie świństw, łamanie przepisów w samym seminarium, jeżdżenie na imprezy to standard, zarówno u kleryków jak i u ich przełożonych. Opisuję tutaj sytuację w seminarium kaliskim, w którym z tego co brat opowiadał jest 2-3 wierzących księży, a cała reszta poszła do seminariow i uzyskała święcenie z tych samych powodów, dla ktorych do seminarium poszli klerycy:
- problemy w domu (dochodzą kompleksy z tego wynikajace),
- beznadziejnie zdana matura (nie przyjmą na żadne inne porządne studia, a wiadomo, ze ks= kasa),
- głupota (ktoś tam idzie bo jest tak głupi, że nigdzie indziej się nie nadaje),
- zboczenia (kwestia ucieczki),
- problemy z dziewczynami.
I wiecie ja o tym wszyskim słyszałem, ale się z tym bezpośrednio nie zetknąłem, dopiero na wycieczce, zorganizowanej przez proboszcza na wsi, w której mieszkam (300 zł za 5 dni w Karpaczu to tyle co nic, a wyjechać można, i szczerze myślałem, że co z tego, ze jadą księża i klerycy- bedzie normalnie, no właśnie nie było, i już nigdy nie pojadę na wycieczkę kościelną, wolę dopłacić i pojechać na normalną, ew. sam sobie wyjechać).
1- dzień, wcześnie rano, przyjechaliśmy grupą 24o osobową (1 ksiadz z parafii, 23 swieckich (w tym mój brat- były kleryk)) do Krotoszyna po ich 24o osobową grupę (1 "ksiądz", 3 kleryków, 20 swieckich).
I pierwsze zaskoczenie, czarny z tamtejszej parafii podjeżdża samochodem za 160 pensji zwykłego czlowieka, a bagaże etc. niosą mu klerycy i ministranci :D, ale dobra.. idę do kościoła, msza odbywa się normalnie i jedziemy. Nic ciekawego się nie działo tego dnia jeszcze oprócz tego, ze księża zapomnieli o modlitwie przy obiadokolacji, no cóż jak ktoś nie ma tego w zwyczaju to się i zapomni.. :P
noc 1/2 dzień noce hałasy spowodowane przez dziewczynki z grupy krotoszyńskiej przebywającej u kleryków
2 dzień- olalem mszę bo po co mam iść skoro mam to w de.. i zetknąłem się po raz pierwszy z głupotą proboszcza, ze wsi w ktorej jestem, który wyskoczył na mnie z krzykiem, czemu nie byłem (choć mu już przed oświadczyłem, ze na msze chodzić nie będę), ja się zapytałem, a czemu on nie chodzi na spotkania KPP, milczał.
3 dzień- ponownie nie poszedłem na mszę, już nie było z tym problemów, zauwazyłem tylko, ze proboszcz dobiera się do dziewczyny mojego brata (nie od dziś), co jest normalne, skoro się w niej zauroczył, i ma poważne problemy z celibatem. "Ksiadz" z Krotoszyna nie miał problemow z trzymaniem kobiet za d.. na wycieczkach wiec nawet nie wspominam.
4 dzień- "the day" to co się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania, po wycieczce podpici ksiadz & klerycy udawali psy na korytarzu i latali za przedstawicielkami płci przeciwnej, nastepnie spiewali sprośne piosenki w pokoju. Później miałem bardzo nieprzyjemne spotkanie z tamtejszym proboszczem (kazał mi iść do mojego pokoju bez powodu drząc się na mnie i rzucając kurwami, na co mu zwróciłem uwagę mowiąc, żeby na mnie nie krzyczał i żeby nie przeklinał bo to grzech, był w lekkim szoku ale do mnie podleciał, stanął tak blisko mnie, że czuć był woń alkoholu i krzyczal, ze mi przypierdoli, na co ja nic nie powiedziałem tylko się uśmiechnąłem (zresztą liczyłem na to, by bym zadzownił po policje wtedy), odwrociłem się plecami i powiedziałem spokojnie, że ja już bardziej się nadaje na ksiedza niz on, przez co do mnie podleciał ponownie i znowu mi groził, ze mi przypierdoli, na co ja mu odparłem "trochę godności kapłańskiej" i znowu się odwróciłem, on coś tam jeszcze krzyczał, i wyszedł ksiadz z mojej wsi z pokoju, ja wchodząc już do pokoju (on tez wchodził do swojego, a raczej do pokoju "opiekunek") słyszałem tylko jak ten ksiadz z krotoszyna odgrażał się ksiedzu z mojej wsi, że naprawde potrafi przypierdolic xD (to wszystko mowil 36o letni facet(!!!!))).
Po tej calej scenie byłem bardzo wku..ny i postanowiłem wziąc i zając się praniem (nie musiałem, ale zawsze musze cos robic jak jestem wkuriwony) i kiedy prałem przyleciał do mnie ksiadz z mojej wsi i publicznie (było w pokoju pare osob, a ze bylismy w lazience to nasza rozmowa rozeszła sie do wszystkich pokoi wiec slyszalo nas kilakdziesiat osob w sumie i to dobrze...) zaczął ze mną dyskutować o mojej wierze, ośmieszył się na całej linii bo kiedy mu odpardłem, że nie wierzę bo nie mam już tego wew, przekonania i nie ma do czego wracać to zaczął sypać tytułami jakis dzieł katolickich, a kiedy mu odparłem ze chyba sobie kpi, to zaczęlo się wrzucanie na mnie "ad personam" czyli wyciaganie brudów z mojego życia. Zatkało mnie i bylem w szoku, na co ksiadz mówił tlyko "i co sie tak patrzysz", naprawde byłem w szoku, ale nie wszedłem w tę wymiane brudów (bo się nie będę zniżał do jego poziomu) i tylko mu podziękowalem za rozmowę, a miałbym co mu wypominać.*
5 dzień- powrót do domu, i chwala Panu, bo już bym tam nie wyrobił.
* wydymanie mojego brata, ktory rzucił studia hist., zeby iść do seminarium bo tam jest "wspaniale" i sa tam tacy sami ludzie jak mój brat (bardzo moralny i porządny człowiek, a klerycy z jego byłego kursu jak sami zdarzyliscie przeczytać bardziej lubowali sie w piciu i gananiu jako ziwerzeta za kobietami), przez co mój brat prawie w chorobę psychiczna nie popadł (5 miesiecy w tym syfie dało mu w kosc, to jest SEKTA po prostu). i zero skruchy z jego strony,
* problemy z celibatem (czyt. publiczne podrywanie etc dziewczyny mojego brata),
* rządanie $ od mojego brata za wycieczke mimo, ze obiecał, ze pojedzie za darmo,
* wykorzystywanie umiarkowanie upośledzonego chłopaka do prac na parafii (i to ciężkich).
(edited)
Co do samego seminarium to księża tam po prostu szukają kleryków by ich wykorzystać jakoś, na kursie mojego brata było n a poczatku 14 osob (i bardzo sie cieszylem, ze tak mało bo to znaczy, ze cos sie w PL rusza ku normalności), w miedzyczasie odpadla jedna (homo jakis) i zostal moj brat, zaczeto wtedy nazywac ten kurs 12+1 (+1 czyli moj brat) czyli 12 durniów i mój brat. Rektor & reszta bardzo liczyli na mojego brata (rektor mu nawet mowil, ze moze zostac biskupem), a kiedy sie dowiedzieli, ze chce odejść zaczely sie problemy, a to z wyjsciem, a to z przeniesieniem na swieckie *co sie nie udalo, a to z egzaminami (ktore i tak zdal najlepiej na calym kursie).
Sekciarstwo, sekciarstwo, sekciarstwo.
Sekciarstwo, sekciarstwo, sekciarstwo.
Wybaczcie bledy styl i ort, ale sie spieszylem :P
Dowalenie sie do mnie jednego ks i pozniej rozmowa z tym drugim to jest i tak nic przy scenie na korytarzu, gdy ksiadz i klerycy na czworakach ganiali plec przeciwna, bezcenne.. szkoda, ze nie nagralem :/