Subpage under development, new version coming soon!
Subject: Andegdotki
- 1
- 2
szwamb to
All
Pewnego razu, będąc w Abchazji, Stalin zapytał: "Była tu u was przed rewolucją znakomita lemoniada "Łagidze", przetrwała jeszcze?
Był późny wieczór. Wasilewski (człowiek z ochrony Stalina) wysłął po tę lemoniadę umyślnego aż do Suchumi, odległego o sto kilometrów.
Operacja była dość skomplikowana. Przy przygotowywaniu lemoniady musiał być obecny zaufany człowiek, żeby sprawdzić recepturę i pobrać próbkę - czy nie zatruta. Wysłannik długo nie wracał. Była już noc, gdy Wasilewski wyjechał mu na spotkanie. Wkrótce zobaczył samochód. Były w nim dwie skrzynki długo oczekiwanego napoju, ale kiedy Wasilewski go spróbował, okazało się, że to nie lemoniada, tylko napój z gruszek. Zirytowany zaczął wymyślać posłańcowi.
- Co za różnica? Przecież to prawie to samo - bronił się tamten.
- Należy dokładnie spełniać polecenia wodza.
Goniec został odesłany z powrotem. Nie wiadomo skąd wytrzaśnięto staruszka, który pamiętał jeszcze, jak się robi lemoniadę "Łagidze" i w obecności czekistów sporządził kilka butelek napoju. Lemoniadę sprawdzono i dostarczono do rezydencji Stalina.
Rano po śniadaniu Stalin spytał, czy znaleźli lemoniadę. - Znaleźliśmy. Podać?
- Nie, teraz nie. Może później.
Zapraszam do dzielenia się
O nic, zapraszam do dzielenia się historyjkami.
Stalin i Kapica
Przyszedł do Stalina członek Akademii Nauk, Piotr Kapica i powiada:
- Aresztowano fizyka Landaua, proszę go zwolnić. Jest mi niezbędny.
Stalin kieruje tę prośbę do obecnego przy tym Berii, a ten odpowiada:
- Landaua aresztowano jako angielsko-niemiecko-francuskiego szpiega.
Stalin rozkłada ręce, że niby nic nie może zrobić, a Kapica swoje:
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin uniesieniem brwi znowu przekazuje prośbę Berii.
- Landau przyznal się, że jest szpiegiem - wyjaśnia tamten.
Stalin znów rozkłada bezradnie ręce: aresztowany, szpieg, przyznał się. Lecz Kapica nie rezygnuje.
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin jeszcze raz ruchem głowy przekazuje sprawę Berii, który informuje:
- Proces już się odbyŁ Sąd uznał Laudaua winnym. I tym razem Stalin rozkłada ręce: skoro sąd tak postanowił, to już nic się nie da zrobić. Kapica swoje:
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin wreszcie traci cierpliwość i mówi:
- Słuchaj, Beria! Widzisz, że on temu człowiekowi jest niezbędny. Skoro jest niezbędny, nie ma rady - oddaj!
I Berii nie pozostaje nic innego, jak zwolnić Landaua. Gdyby Kapica próbował tłumaczyć, że Landau to uczciwy człowiek i że nie jest żadnym szpiegiem - nic by nie zwojował. A tak, nie negując oskarżeń, osiągnął pożądany skutek.
Tyle legenda. Natomiast sam Landau opowiadał, że Kapica przyszedł do Stalina i powiedział:
- Aresztowano Landaua, a on potrafi skroplić hel. Musicie go zwolnić.
Skraplaniem helu Landau nigdy się nie zajmował, ale jak to geniusz, szybko opracował jego technologię
Stalin i Kapica
Przyszedł do Stalina członek Akademii Nauk, Piotr Kapica i powiada:
- Aresztowano fizyka Landaua, proszę go zwolnić. Jest mi niezbędny.
Stalin kieruje tę prośbę do obecnego przy tym Berii, a ten odpowiada:
- Landaua aresztowano jako angielsko-niemiecko-francuskiego szpiega.
Stalin rozkłada ręce, że niby nic nie może zrobić, a Kapica swoje:
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin uniesieniem brwi znowu przekazuje prośbę Berii.
- Landau przyznal się, że jest szpiegiem - wyjaśnia tamten.
Stalin znów rozkłada bezradnie ręce: aresztowany, szpieg, przyznał się. Lecz Kapica nie rezygnuje.
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin jeszcze raz ruchem głowy przekazuje sprawę Berii, który informuje:
- Proces już się odbyŁ Sąd uznał Laudaua winnym. I tym razem Stalin rozkłada ręce: skoro sąd tak postanowił, to już nic się nie da zrobić. Kapica swoje:
- Tak, ale on jest mi niezbędny.
Stalin wreszcie traci cierpliwość i mówi:
- Słuchaj, Beria! Widzisz, że on temu człowiekowi jest niezbędny. Skoro jest niezbędny, nie ma rady - oddaj!
I Berii nie pozostaje nic innego, jak zwolnić Landaua. Gdyby Kapica próbował tłumaczyć, że Landau to uczciwy człowiek i że nie jest żadnym szpiegiem - nic by nie zwojował. A tak, nie negując oskarżeń, osiągnął pożądany skutek.
Tyle legenda. Natomiast sam Landau opowiadał, że Kapica przyszedł do Stalina i powiedział:
- Aresztowano Landaua, a on potrafi skroplić hel. Musicie go zwolnić.
Skraplaniem helu Landau nigdy się nie zajmował, ale jak to geniusz, szybko opracował jego technologię
Z czego będzie pan egzaminował studentów?
Pytania będą takie same jak w zeszłym roku.
Ale panie profesorze, to kompletnie bez sensu!
Ależ skąd. Pytania będą nadal takie same, ale prawidłowe odpowiedzi już zupełnie inne
Tak miał tłumaczyć Albert Einstein swe specyficzne podejście do egzaminowania studentów.
Pytania będą takie same jak w zeszłym roku.
Ale panie profesorze, to kompletnie bez sensu!
Ależ skąd. Pytania będą nadal takie same, ale prawidłowe odpowiedzi już zupełnie inne
Tak miał tłumaczyć Albert Einstein swe specyficzne podejście do egzaminowania studentów.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.
i to jest anegdota a nie jakieś po raz kolejny hołubienie Stalina
W 1941 roku faszystowskie Węgry, będące w sojuszu z Hitlerem, wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym. W gabinecie prezydenta Roosevelta miał się odbyć taki oto dialog:
Ambasador Węgier: Szanowny panie prezydencie, z największą przykrością muszę pana poinformować, że z dniem dzisiejszym Węgry wypowiadają wojnę Stanom Zjednoczonym.
Roosevelt: Węgry? Co to za kraj?
Ambasador: To jest królestwo, panie prezydencie.
Roosevelt: Królestwo? A kto jest tam królem?
Ambasador: Nie mamy króla, panie prezydencie.
Roosevelt: To kto tam rządzi?
Ambasador: Admirał Miklós Horthy.
Roosevelt: Admirał? Ach, więc będziemy mieli przeciwko sobie kolejną flotę!
Ambasador: Niestety, panie prezydencie, Węgry nie mają dostępu do morza i w związku z tym nie mają floty.
Roosevelt: O co więc wam chodzi? Macie z nami jakiś konflikt terytorialny?
Ambasador: Nie, panie prezydencie, Węgry nie mają roszczeń terytorialnych wobec USA. Mamy konflikt terytorialny z Rumunią.
Roosevelt: A więc prowadzicie także wojnę z Rumunią?
Ambasador: Nie, panie prezydencie, Rumunia jest naszym sojusznikiem...
Ambasador Węgier: Szanowny panie prezydencie, z największą przykrością muszę pana poinformować, że z dniem dzisiejszym Węgry wypowiadają wojnę Stanom Zjednoczonym.
Roosevelt: Węgry? Co to za kraj?
Ambasador: To jest królestwo, panie prezydencie.
Roosevelt: Królestwo? A kto jest tam królem?
Ambasador: Nie mamy króla, panie prezydencie.
Roosevelt: To kto tam rządzi?
Ambasador: Admirał Miklós Horthy.
Roosevelt: Admirał? Ach, więc będziemy mieli przeciwko sobie kolejną flotę!
Ambasador: Niestety, panie prezydencie, Węgry nie mają dostępu do morza i w związku z tym nie mają floty.
Roosevelt: O co więc wam chodzi? Macie z nami jakiś konflikt terytorialny?
Ambasador: Nie, panie prezydencie, Węgry nie mają roszczeń terytorialnych wobec USA. Mamy konflikt terytorialny z Rumunią.
Roosevelt: A więc prowadzicie także wojnę z Rumunią?
Ambasador: Nie, panie prezydencie, Rumunia jest naszym sojusznikiem...
czytałem kiedyś takie pamiętniki o Roosevelcie i on podobno potrafił każdego w kozi róg zapędzić w potyczce słownej na każdy temat, udawał zawsze takiego laika ale jak już przywalił to z grubej rury
z waszych anegdotek o Stalinie jasno wynika jakim był wielkim idiotą
Gra o prestiż
Winston Churchill opowiadał, że Stalin systematycznie spóźniał się na spotkania i szefowie rządów Wielkiej Brytanii i USA byli w ten sposób zmuszani do wstawania z miejsc i powitania. W końcu Churchill i Roosevelt postanowili, że tym razem oni się spóźnią o całe 15 minut, ale kiedy przybyli na miejsce Stalina jeszcze nie było. Zdecydowali więć, że dadzą mu nauczkę i nie wstaną, kiedy wreszcie się zjawi. Stalin wszedł. Popatrzył długo i surowo na premiera Anglii i ten nie wytrzymał. Wstał posłusznie jak uczeń.
Winston Churchill opowiadał, że Stalin systematycznie spóźniał się na spotkania i szefowie rządów Wielkiej Brytanii i USA byli w ten sposób zmuszani do wstawania z miejsc i powitania. W końcu Churchill i Roosevelt postanowili, że tym razem oni się spóźnią o całe 15 minut, ale kiedy przybyli na miejsce Stalina jeszcze nie było. Zdecydowali więć, że dadzą mu nauczkę i nie wstaną, kiedy wreszcie się zjawi. Stalin wszedł. Popatrzył długo i surowo na premiera Anglii i ten nie wytrzymał. Wstał posłusznie jak uczeń.
Juz myslalem, ze jakkolwiek merytorycznie sie wypowiesz, ale jednak sie przeliczylem. Ryba zapewne po prostu odpowiedzial na ostatnim poscie i nie sprawdzal kto wpisywal anegdotki (nie mialo to znaczenia)..., ale byla szansa ugryzc, to ugryzles, hmmmm?
Podczas walk o Kretę (maj 1941 r.) w kieszeni kombinezonu niemieckiego spadochroniarza (nie pamiętam, czy zabitego, czy też wziętego do niewoli) Brytyjczycy znaleźli książkę sygnałową do porozumiewania się z lotnictwem. Od tej pory na jednym z odcinków obrońcy otrzymywali w zrzutach niemiecką żywność, amunicję i broń, a raz czy dwa na życzenie Brytyjczyków Luftwaffe zbombardowała własnych Kameraden tj. strzelców spadochronowych
Podczas walk o Kretę (maj 1941 r.) w kieszeni kombinezonu niemieckiego spadochroniarza (nie pamiętam, czy zabitego, czy też wziętego do niewoli) Brytyjczycy znaleźli książkę sygnałową do porozumiewania się z lotnictwem. Od tej pory na jednym z odcinków obrońcy otrzymywali w zrzutach niemiecką żywność, amunicję i broń, a raz czy dwa na życzenie Brytyjczyków Luftwaffe zbombardowała własnych Kameraden tj. strzelców spadochronowych
Proszę się ograniczać do wpisywania anegdotek i ich komentowania. Wycieczki osobiste w spamie albo w polityce (czyli w spamie).
Lidyjski władca Krojsos widząc jak Persowie plądrują i niszczą zdobyte przez nich jego miasto tylko się uśmiechał. Perski władca Cyrus Wielki zapytał się go dlaczego tak się uśmiecha w obliczu klęski i tragedii jaka go spotkała?
Krojsos odpowiedział, że nie plądrują już mojego miasta tylko twoje panie.
(cytat z pamięci z "Dziejów" Herodota)
:-)
Lidyjski władca Krojsos widząc jak Persowie plądrują i niszczą zdobyte przez nich jego miasto tylko się uśmiechał. Perski władca Cyrus Wielki zapytał się go dlaczego tak się uśmiecha w obliczu klęski i tragedii jaka go spotkała?
Krojsos odpowiedział, że nie plądrują już mojego miasta tylko twoje panie.
(cytat z pamięci z "Dziejów" Herodota)
:-)
Lata czterdzieste- w komunistycznym więzieniu siedzi trzech więźniów.
- Za co siedzisz?
- Poparłem Gomułkę. A ty?
- Ja sprzeciwiłem się Gomułce. E, ty w rogu- za co siedzisz?
- Ja jestem Gomułka
Kiedyś, w czasie rozmowy o osiągnięciach współczesnej techniki, Bernard Show powiedział:
- Teraz, gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego: nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie
(edited)
- Za co siedzisz?
- Poparłem Gomułkę. A ty?
- Ja sprzeciwiłem się Gomułce. E, ty w rogu- za co siedzisz?
- Ja jestem Gomułka
Kiedyś, w czasie rozmowy o osiągnięciach współczesnej techniki, Bernard Show powiedział:
- Teraz, gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego: nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie
(edited)
- 1
- 2