Subpage under development, new version coming soon!
Subject: [K] JTM r19 by dymion
dokładnie, ja ją aż raz w życiu miałem nieprzyjemność słyszeć, ale skubana wpada w ucho tak, łatwo się słowa kojarzy, ale wstyd znać coś takiego
ale znam 2, spadaj :D
na mnie to bardzo duzo ;p
na mnie to bardzo duzo ;p
kuźwa 7 mi strasznie po głowie chodzi ale nie moge skojarzyć tytułu
Gacek [del] to
D@ni
lepsze taki powód, niż tłumaczenie, że po prostu lbui tą piosenke:P
myślałem, że większość będzie miała z tym problem :> ale to świadczy o was :D
właśnie to jakieś dziwne, bo ze mna jest tak, że te piosenki które bardzo dobrze znam, to mam z nimi kłopot bo przypomniec sobie nie moge tekstu/tytułu. A takie dziadostwo, niewiadomo skad odrazu zgaduje:P
(edited)
(edited)
D@ni to
Gacek [del]
Trudno nie znać czegoś co 1. opiera się na frajersko prostym graniu 2. atakuje Cię z radia/telewizji pod jakimś tam pretekstem ;)
Ja tu 95% kawałków które zgaduję to nie lubię albo na co dzień nie słucham a i tak gdzieś tam się przebijają ;)
(edited)
Ja tu 95% kawałków które zgaduję to nie lubię albo na co dzień nie słucham a i tak gdzieś tam się przebijają ;)
(edited)
5,6,7 nie mam po pierwszym przesluchaniu :p
Wielka próba Żelaznego Karła
Żelazny Karzeł imieniem Wasyl jechał na rowerze parowym przez las. Był to jego najnowszy wynalazek, polegający na tym, że napęd pojazdu stanowiła para borsuków ciągnących rower.
Wasyl rozglądał się wokół siebie i podziwiał leśny krajobraz. Myśli jego zaprzątała jednak ważna idea. Otóż Żelazny Karzeł chciał za wszelką cenę zemścić się na zającu Henryku. Henryk rozpowszechniał bowiem opinię, że Wasyl jest głąb do kwadratu.
Żelazny Karzeł próbował przez pewien czas walczyć z tą sugestią prezentując mieszkańcom lasu swa kolejne wynalazki. Pech jednak chciał, że ich wdrożenie nie odbywało się bez problemów. Maszyna do zbierania grzybów zabiła łosia Janka. Jednorazowy płyn do mycia zębów wybuchł Wasylowi w kieszeni. A elektryczna szczoteczka nieszczęśliwie przygniotła jedyny w okolicy kiosk "Ruchu".
Zając Henryk na razie więc triumfował. Ale Wasyl miał już ułożony plan, który przywróci mu dawną pozycję wśród leśnej braci. Postanowił on bowiem przekazać potomności największy swój wynalazek: wierną kopię siebie samego.
Jechał teraz na polanę sejmową gdzie czekał już zgromadzony tłum pod wodzą zająca Henryka. Gdy Wasyl wjechał w krąg gapiów, na polanie zaległa cisza. Wszyscy wiedzieli, że to ostateczna próba.
Wasyl zdjął z roweru wielkie pudło i przystąpił do montażu. Po kilkudziesięciu minutach stało na polanie dwóch identycznych Wasylów. Wasyl właściwy włączył swojego sobowtórowi zasilanie i powiedział:
- Przedstaw na się teraz kochany.
W Wasylu numer dwa coś chrupnęło i dźwięczny bas powiedział:
- Nazywam się Zofia Maciągowska i mam chore nerki.
Minęło kilka dramatycznych minut.
W całkowitej ciszy Wasyl właściwy bez słowa sięgnął do worka przytroczonego do roweru. Wyjął zeń rusznicę przeciwpancerną i ze słowami: "Eee. Byłem na to przygotowany" wypalił z odległości pół metra do zająca Henryka.
Tym samym odzyskał w mgnieniu oka swój autorytet. Zofia Maciągowska wyjechała zaś do rodziców najbliższym pociągiem.
Żelazny Karzeł imieniem Wasyl jechał na rowerze parowym przez las. Był to jego najnowszy wynalazek, polegający na tym, że napęd pojazdu stanowiła para borsuków ciągnących rower.
Wasyl rozglądał się wokół siebie i podziwiał leśny krajobraz. Myśli jego zaprzątała jednak ważna idea. Otóż Żelazny Karzeł chciał za wszelką cenę zemścić się na zającu Henryku. Henryk rozpowszechniał bowiem opinię, że Wasyl jest głąb do kwadratu.
Żelazny Karzeł próbował przez pewien czas walczyć z tą sugestią prezentując mieszkańcom lasu swa kolejne wynalazki. Pech jednak chciał, że ich wdrożenie nie odbywało się bez problemów. Maszyna do zbierania grzybów zabiła łosia Janka. Jednorazowy płyn do mycia zębów wybuchł Wasylowi w kieszeni. A elektryczna szczoteczka nieszczęśliwie przygniotła jedyny w okolicy kiosk "Ruchu".
Zając Henryk na razie więc triumfował. Ale Wasyl miał już ułożony plan, który przywróci mu dawną pozycję wśród leśnej braci. Postanowił on bowiem przekazać potomności największy swój wynalazek: wierną kopię siebie samego.
Jechał teraz na polanę sejmową gdzie czekał już zgromadzony tłum pod wodzą zająca Henryka. Gdy Wasyl wjechał w krąg gapiów, na polanie zaległa cisza. Wszyscy wiedzieli, że to ostateczna próba.
Wasyl zdjął z roweru wielkie pudło i przystąpił do montażu. Po kilkudziesięciu minutach stało na polanie dwóch identycznych Wasylów. Wasyl właściwy włączył swojego sobowtórowi zasilanie i powiedział:
- Przedstaw na się teraz kochany.
W Wasylu numer dwa coś chrupnęło i dźwięczny bas powiedział:
- Nazywam się Zofia Maciągowska i mam chore nerki.
Minęło kilka dramatycznych minut.
W całkowitej ciszy Wasyl właściwy bez słowa sięgnął do worka przytroczonego do roweru. Wyjął zeń rusznicę przeciwpancerną i ze słowami: "Eee. Byłem na to przygotowany" wypalił z odległości pół metra do zająca Henryka.
Tym samym odzyskał w mgnieniu oka swój autorytet. Zofia Maciągowska wyjechała zaś do rodziców najbliższym pociągiem.