Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Subject: »Arsenal F.C.

2011-02-05 21:51:54
I Bundesliga też. Liga Hiszpanska od sezonu 2006 z roku na rok jest coraz bardziej ogórkowata i śmieszna
2011-02-05 22:07:01
ech...dla mnie śmieszne jest,że w ogóle można poziomy porównywać tych dwóch lig...;)

Już sam fakt, że na zapleczu!!! Premiera Division wiodącą rolę pełnią 2 drużyny "B" jest chore a zarazem śmieszne.

A pisanie, że Villareal ma tak silną ekipę, że może wystawić drugą silną jedenastkę w 2giej lidze zatrważa o pomstę do nieba. Po prostu jeśli zaplecze jest słabe jak barszcz to i zespoły tuż nad zapleczem nie są wcale lepsze.
2011-02-05 22:09:28
niewiarygodne ale stalo sie faktem nigdy w zyciu nie mozna by pewnym niczego nawet 4-0 ;/
ale damy rady mistrz moze byc nasz ;)
2011-02-05 22:18:11
dziwie sie ze nie wymieniles Uzbekistanskiej, bo tez jest lepsza od hiszpanskiej -.-
2011-02-05 22:20:58
sędziowie ewidentnie coś nie lubią ostatnio Arsenalu. Mecz z Evertonem - sędzia porażka, dzisiaj to samo. Inna sprawa, że Diaby jest głupi i jednak 4:0 w 10 nawet powinno się utrzymać bez większych kłopotów
2011-02-05 22:22:36
noo wloska wyrownana jak cholera a mistrz od 5 lat ten sam
2011-02-05 22:27:34
bo czolowke przy zielonym stoliku zalatwiono, zwlaszcza Juve, troche Milan. tak to Inter by nigdy mistrza nie zdobyl...

a wyrownana jest, kazdy z kazdym potrafi wygrac. jak Inter gral ze Siena rok temu, to mial trudniej niz z Bayernem w finale LM czy Barca w 1 meczu ;-) i z kazdym sezonie poziom wiekszosci druzyn rosnie, oprocz Sampdorii ktora teraz sie bardzo oslabila i w sumie pewnie 'zniknie' w dole tabeli...
2011-02-05 22:34:15
Interowi nic nie udowodniono = zamieszani nie byli...



hiszpanska wloska czy niemiecka sa na podobnym poziomie zalezy co kto lubi mi osobicie podaba sie i la liga i premiership a bundeslige ogladam ze wzgledu na Polakow
2011-02-05 22:37:36
widac ze sie nei orientujesz, wlasnie sie toczy proces nowy
znaleziono dowody na Inter i 3 nowe kluby bodajze, lacznie chyba z 8 robilo to samo co Juve, a tylko Juve zrzucono
2011-02-05 23:13:50
a reszcie karne punkty dali :)
2011-02-06 00:30:23
albo nawet nic
2011-02-06 11:32:25
cale szczescie ze teraz pora na repry-moze po powrocie ta "porazka" nie bedzie miala wiekszego znaczenia
2011-02-06 14:03:02
masakra co sie dzialo wczoraj;// 2 karne z kapelusza a przy 2 bramce dla newcastle nie wiem czy napastnik nie przyjal reka. po faulu na diabym co dostal czerwo ten ktory faulowal tez powinien dostac. za takie ostra wejscie i to 2 nogami... krzywdza sedziowie ostatnio Arsenal;/ ten down czy jak sie on tam nazywa nie powinien sedziowac meczy PL tylko najwyzej jakiejs okregowki;/
2011-02-06 14:21:27
wyszlo ci na to ze tylko przez sedziego njukastl wyrownalo...
2011-02-06 14:36:52
fajny felieton-troche dlugi ale warto przeczytac-(dotyczacy wczorajszego meczu)


Po przeczytaniu, bardzo dobrego zresztą, tekstu Grzegorza Krawca stwierdziłem, że również muszę zająć stanowisko w dyskusji na temat owianego już legendą wczorajszego meczu, a nie wystarcza mi do tego komentarz, bo myśli w głowie mam setki. Spróbujmy to jakoś uporządkować.

Ogólnie w opiniach kibiców da się zauważyć dwie tendencje znajdujące winnych wczorajszej porażki (bo to nie był remis, to była jedna z najgorszych porażek tego sezonu). Jedna grupa (łącznie ze wspomnianym Grzegorzem) winnych upatruje w Philu Dowdzie i grającej chamską, prowokacyjną piłkę drużynie Newcastle. Druga za winnego uważa Abou Diaby’ego, bo grając w jedenastu byśmy nie przegrali. Pewnie nie, ale czemu nikt nie widzi prawdziwych winowajców – całej drużyny Arsenalu?

To jest trzecie stanowisko, reprezentowane przeze mnie. Jeżeli się z nim drogi czytelniku nie zgadzasz – trudno, nie czytaj dalej albo przełknij tę gorzką gulę i daj dojść do głosu rozsądkowi. Ja swojego zdania nie zmienię, zamierzam się okopać i w tym tekście je obronić. Ostrzegam – będzie ostro.

Wspomniany już felieton jest bardzo dobry, świetnie gra na emocjach, ale jest tak subiektywny, jak tylko może być. Arsenal to pięknie grająca, miłująca czystość i odwagę, utopijna drużyna, a Newcastle to czarne charaktery, wrogowie futbolu, nieczyści poganie dowodzeni przez swojego herszta – Bartona, który miał czelność wejść w nogi Diaby’emu.

Bzdura. Nie ma „tych dobrych” i „tych złych”, to nie disnejowska kreskówka. Nie ma lepszego i gorszego sposobu na wygraną, a zwycięzców się nie sądzi. Sroki pokazały, że są świetną drużyną, typowo angielską – to prawda, ale walczącą do ostatniej sekundy i nigdy się nie poddającą. Dały fantastyczne dla bezstronnego kibica widowisko, mecz marzenie, a ci niby doskonale grający Kanonierzy powinni uczyć się od nich charakteru.

Na St James Park nie było żadnego spisku, była ewidentna czerwona kartka dla piłkarza, który wyłączył myślenie, dał się sprowokować i nic go nie usprawiedliwia. Czego się spodziewał? To jest dzisiejsza piłka, tym bardziej na wyspach. Tu się gryzie, pluje, obraża, drapie i kopie, a frycowe płaci ten, kogo widzi sędzia. Wygrywają cwaniacy, a nie pięknie grające francuskie pieski.

Nie uważam jednak, że Diaby, mimo całego bezsensu tego co zrobił, był winny tej porażki.
Prowadziliśmy 4:0. Czterema bramkami! I chcemy być mistrzami Anglii. Powinniśmy z tego wyjść grając nawet w dziewięciu. Tymczasem drużyna spanikowała – ci doskonali obrońcy piękna zaczęli zachowywać się jak dzieci, przegrywali wszystkie główki, wybijali świece w polu karnym, co i rusz faulowali, nie byli w stanie utrzymać się przy piłce przez minutę, dali się zepchnąć do obrony na 40 minut meczu. A nie grali z Barceloną, grali z jedenastym w tabeli Newcastle! A Srokom w to graj. Przy każdym dotknięciu ciała przewracali się w polu karnym lub poza. Ale powtarzam: to nie spisek, taka jest piłka! Kilka ostatnich karnych dla Arsenalu też było mocno wątpliwych. Nad tym jednak spuszczamy zasłonę milczenia. Tak jak nad faktem, że sędzia nie zaliczył prawidłowego gola dla Newcastle, kiedy to Rosicky nie dotrzymał linii spalonego, spacerując sobie spokojnie przy narożniku boiska.

Właśnie Czech był dla mnie symbolem Arsenalu w tym meczu. Miał wejść na boisko by uspokoić grę, by trochę powalczyć w środku pola, przecież jest taki dobry techniczne, jest takim idealnym przykładem Kanoniera z tekstu Grzegorza. No właśnie – i jak wszyscy cudowni Kanonierzy zachowywał się na boisku jak dziecko. Nie pomagał, a raczej przeszkadzał w obronie, tracił piłki i faulował. Taki to wielki wkład wniósł w ten mecz. Na boisku byli dwaj gracze z Londynu, którzy nie stracili głowy – najmłodsi w drużynie Szczęsny i Wilshere. W nich upatruję nadziei na brak takich emocji w przyszłości.

Nie obwiniał bym też sędziego – za złapanie Wojtka przez Nolana, ukarał Anglika żółtą kartką. Nie mógł dać czerwonej. Po pierwsze Polak też nie zachował się do końca tak jak powinien, po drugie Nolan to kapitan, a po trzecie otaczało go siedemdziesiąt tysięcy kibiców Newcastle. Gospodarze mają swoje prawa. To kolejna żelazna reguła piłki nożnej, o której zapominają rozżaleni zwolennicy teorii „cały świat jest przeciwko nam”. To my sami jesteśmy przeciw nam – a co z faktem, że przez 45 minut nie potrafiliśmy zagrozić bramce Harpera? Co z faktem, że po każdej stracie na połowie boiska Arshavin, Walcott czy Van Persie stawali w miejscu, podczas gdy drużyna grała już w osłabieniu? Winny nie jest Dowd, winny w stu procentach nie jest Diaby, winni jesteśmy sami sobie.

Sprawa karnych. Pierwszy z kapelusza, to prawda, ale czy tego też drużyna Wengera nie wie? Nie mają świadomości, że sędziowie też popełniają błędy? A popełniają przecież w obie strony. Może należało zmienić coś w taktyce? Może też trzeba było trochę poprowokować graczy Newcastle? Może powinni wybijać piłki za stadion? Cokolwiek, byle nie grać , tak jak grali. Drugi karny podyktowałoby trzech na dziesięciu sędziów. Webb pewnie by go gwizdnął, Dowd akurat też znalazł się w tej grupie.

Newcastle strzeliło trzy bramki z gry i dwie z karnych. Biorąc pod uwagę, że jednej, z karnego być nie powinno, ale jedna, której nie było, powinna być uznana, i tak wychodzimy na zero. Czy jednak zostajemy przy tak popularnej w nawale emocji zasadzie: „jak Kali zabrać krowa to dobry uczynek, ale jak Kalemu zabrać krowa to jest zły uczynek”?

Ten mecz powinien zakończyć się wygraną mimo wszystkich przeciwności. Stało się jednak inaczej zakończył i była to przede wszystkim wina trzynastu zawodników Arsenalu – liczę też Diaby’ego, bo pewnie drużyna nie panikowała by jak dzieci (przynajmniej jeszcze przez jakieś 10 minut), gdyby grała w dziesięciu i Rosicky’ego z Eboue, bo swój udział w tej degrengoladzie też mieli, a nie liczę Djourou, bo nie jest niczemu chłopaczyna winien.

Nie dajmy w sobie zagłuszyć zdrowego rozsądku i obiektywizmu. Oglądaliśmy wczoraj dwie kompletnie inne drużyny. W pierwszej połowie wielki Arsenal zagrał doskonale, dojrzale, pewnie i jak mistrz Anglii. W drugiej, mały arsenal zapomniał jak się gra w piłkę, wyłączył mózgi, a włączył tryb paniki. Barcelona czeka i się śmieje od ucha do ucha.

PS. Mecz sam w sobie doskonały. Więcej takich spektakli, oby następnym razem zakończonych szczęśliwie.
2011-02-06 14:37:25
zdecydowanie glownie przez to. a i jeszcze nie zaliczyl bramki ze spalonego dla newcastle.